Art & Documentation

<<< BACK / WSTECZ    

Anka Leśniak

The Contexts Ephemeral Art Festival in Sokolowsko

Anka Leśniak

Festiwal sztuki efemerycznej Konteksty w Sokołowsku

W dniach 10-14 sierpnia w Sokołowsku 2011 miał miejsce festiwal sztuki efemerycznej Konteksty. Sokołowsko to mała miejscowość w Polsce, w górach Sudetach, położona w tuż nad granicą z Czechami. W XIX wieku Sokołowsko (wtedy niem. Görbersdorf) pełniło funkcję znanego uzdrowiska dla chorych na gruźlicę. Wypoczywały tam również znane postaci, w tym noblista Gerhart Hauptmann. Po II wojnie światowej Sokołowsko straciło na znaczeniu, popadło również w ruinę sanatorium doktora Brehmera - okazały neogotycki budynek. Kilka lat temu sanatorium oraz kilka sąsiadujących z nim budynków zostało zakupione przez fundację sztuki współczesnej In Situ. Celem fundacji jest stopniowe remontowanie zniszczonych budynków oraz stworzenie w Sokołowsku miejsca cyklicznych spotkań artystów. W festiwalu Konteksty wzięło udział ok. 30 artystów oraz 9 teoretyków. Kuratorem wydarzenia był Łukasz Guzek - specjalista od polskiej sztuki performance.

Tytuł Festiwalu Konteksty odnosi się do dwóch pojęć kontekstu. Pierwsze to ujęcie potoczne, gdzie kontekstem jest każdy aspekt otaczającej rzeczywistości. Drugie dotyczy specyficznego rozumienia tego terminu, takiego, jakie nadał mu Jan Świdziński w swojej teorii sztuki kontekstualnej.

Ten kontekst został ujęty w tzw. formule kontekstualnej: "Przedmiot 'O' przyjmuje znaczenie 'm' w czasie 't', w miejsce 'p', w sytuacji 's', w stosunku do osoby/osób 'o' wtedy i tylko wtedy". W tym sensie (kontekstualizm) jest to "uszczelnienie", doprecyzowanie potocznie rozumianego kontekstu.

Jan Świdziński jest twórcą manifestu sztuki kontekstualnej z 1976 roku. Odegrał on rolę w wprowadzaniu nowych form sztuki związanych z konceptualizmem od początku lat 70. i ewolucji tych form, czego wyrazem jest właśnie wspomniany manifest. Świdziński bardzo dobrze znał Josepha Kosutha, twórcę sztuki konceptualnej, czego dowodem jest film w reżyserii Piotra Weycherta prezentowany podczas festiwalu. Jest to rejestracja rozmowy po ponad 30 latach (2008 r.) tych dwóch artystów, dotyczącej ich drogi przez sztukę od konceptualizmu do postmodernizmu.

Początkowo więc głównym bohaterem festiwalu miał być Jan Świdziński. Wraz z Janem Świdzińskim zaproszeni mieli być artyści i teoretycy, którzy mieli coś wspólnego z jego osobą i jego teorią oraz młodzi artyści, którzy chcieliby podjąć grę z pojęciem kontekstualizmu Z czasem jednak stało się coraz bardziej jasne, że względy zdrowotne nie pozwolą artyście przyjechać do Sokołowska. Z tego względu też założenia festiwalu zaczęły przesuwać się z wąskiego rozumienia kontekstu w pojęciu Świdzińskiego, do szerszego pojmowania tego terminu. Znalazło to odzwierciedlenie w zestawie zaproszonych artystów oraz w innych szczegółach programu.

Dla Jana Świdzińskiego najważniejszą praktyką artystyczną z czasem stała się sztuka performance. Dowodzi tego między innymi fakt, że Świdziński od początku festiwalu sztuki akcji Interakcje jest jego patronem ideowym. Z tego względu performance był głównym, choć nie rodzajem sztuki prezentowanym na festiwalu Konteksty. Były również pokazy filmów oraz realizacje In situ. Znaczna część działań festiwalowych miała miejsce w przedwojennym kinie, przez wiele lat popadającym w ruinę, przywróconym niedawno do funkcji przez Fundację In Situ.

Otwarcie festiwalu 10.08.

W dniu rozpoczęcia festiwalu otwarto dwie wystawy: Tytuł wystawy Puste gesty poświęconej Janowi Świdzińskiemu odnosi się do tytułu jego performance, który robił przez wiele lat. Jego działanie polegało na wykonywaniu serii pustych gestów, czyli takich, które wykonujemy odruchowo lub intuicyjnie, które same w sobie nic nie znaczą i dopiero kontekst nadaje im znaczenie. Wystawa składała się z serii wielkoformatowych wydruków (1m x 1m) przedstawiających 6 pustych gestów. Wszystkie pochodziły z performance wykonanych podczas różnych edycji festiwalu Interakcje w Piotrkowie Trybunalskim. Autorem fotografii jest Mariusz Marchlewicz (Marchewa).

Druga wystawa to Działania lokalne przygotowana przez Annę i Romualda Kuterów. Składała się z plansz z wydrukami fotografii dokumentalnej oraz oryginalnego plakatu z lat 70. Działania lokalne była to wspólna praca Jana Świdzińskiego oraz grupy artystów wrocławskich, w tym A. i R. Kuterów. Działania lokalne były jedną z form realizowania w praktyce założeń sztuki kontekstualnej. Artyści opuszczają instytucjonalny kontekst sztuki - miejskie środowisko, w którym zazwyczaj funkcjonują (galerie, muzea, akademie) i poszukują kontekstu nieartystycznego, w tym przypadku udając się na wieś - na Kurpie. Wystawa pokazuje dokumentacje tych etnograficznych poszukiwań, polegających na badaniu przez artystów kultury Kurpiów - nagrywanie rozmów, muzyki, fotografowanie ich życia, wnętrz mieszkalnych, działalności zdobniczej.

Przez cały czas trwania festiwalu były realizowane projekty Małgorzaty Kazimierczak Zdanie otwarte. Myśl w przestrzeni publicznej w kontekście miejsca i czasu oraz Leszka Krutulskiego Półportrety. Małgorzata Kazimierczak rozdała uczestnikom festiwalu tabliczki, na których mieli zapisać jedno zdanie otwarte (czyli takie, na które nie da się odpowiedzieć "tak" lub "nie"), następnie artystka filmowała uczestników wypowiadających swoje zdanie do kamery. Leszek Krutulski fotografował uczestników festiwalu w taki sposób, że oświetlone było jedynie pół twarzy modela.

Pierwszy dzień festiwalu 11.08.

Część festiwalu składającą się z performance rozpoczęła Ewa Zarzycka. I tym razem, jak to ma miejsce zwykle w jej performance opowiadała historie półprawdziwe, na wpół wymyślone. Jej rekwizytami były zeszyty oraz globusy.

Performance Waldemara Tatarczuka składał się z dwóch części, prezentowanych podczas dwóch kolejnych dni festiwalu. W części pierwszej artysta wykonał zdjęcia uczestników festiwalu. Następnie wydrukował je i zaaranżował z nich wystawę. Podczas drugiej części palił każde po kolei, głośno wypowiadając przy tym nazwiska ludzi znajdujących się na fotografiach.

Jan Rylke wykonał performance pt. św. Jerzy walczący ze smokiem w zmaganiach okrutnych. Odrodziny tragedii. Artysta zawiesił w przestrzeni kina wielkoformatowe obrazy, nawiązujące do legendy walki św. Jerzego ze smokiem czyli ze złem. Performance polegał na wykonaniu wraz z publicznością pastiszu opery - tragedii antycznej napisanego przez artystę. Publiczność otrzymała teksty libretta opery. Jan Rylke odczytywał kolejne zwrotki a publiczność refren utworu.

Ewa Świdzińska pojawiła się na scenie nago, z wielką walizką różnych rekwizytów. Wyciągała z walizki kolejne rekwizyty i wykonywała różne czynności z ich użyciem. Wśród przedmiotów były lakiery do paznokci, pudry, sukienki, buty itp. Ogólnie działanie dotyczyło tożsamości artystki jako kobiety. Feministyczną problematykę artystka podejmuje od lat w swojej twórczości.

Jan Stanisław Wojciechowski w performance Inside Out Outside In wyjął z form gipsowych glinianie głowy, które następnie zniszczył, tworząc tym samym inny - abstrakcyjny rodzaj rzeźby.

Performance Janusza Bałdygi dotyczył współczesnej nieoczywistości takiej kategorii jak tożsamość narodowa. Artysta zaczął swój performance od opowiedzenia historii sportowca, który chciał wystąpić z orłem na piersi (polskie godło) i wystąpił, ale już na emigracji z orłem niemieckim (niemieckie godło). Głównym rekwizytem performera była wielka, ciężka płyta paździerzowa, którą z dużym wysiłkiem starał się podtrzymać w pozycji pionowej. Jednocześnie przesuwał się wzdłuż niej i trzymając w dłoniach dwie kredki kreślił na powierzchni płyty czerwone linie. Przez cały czas performance płyta opierała się całym swoim ciężarem na dłoniach artysty. Potem performer podparł płytę metalowymi elementami, w których końce zatknął dwie białe flagi. Następnie przeszedł do kolejnej części performance - rzucił przed siebie dwie białe flagi. Gdy flagi leżały na ziemi, wykreślił na nich linie, dzieląc jedną flagę na pół a drugą na trzy poziome części. Na koniec wypowiedział nazwy kolorów, które wchodzą w skład flag narodowych Polski i Niemiec.

Noah Warsaw wykonał performance-medytację w typowym dla siebie stylu. Wybrał w tym celu miejsce przed kinem, na mostku nad przepływającą tam górską rzeczką. Wcześniej polał wodą ziemię w miejscu akcji. Następnie położył się w tym miejscu półnagi i trwał niemal bez ruchu przez pewien czas. (ok. 20 min). Znając prace artysty polegające na pracy z własną wewnętrzną energią łączącą się z energią miejsca, można domyślać się, że wybór lokalizacji akcji nie był przypadkowy.

Po przerwie obiadowej miało miejsce działanie Adama Klimczaka w przestrzeni Sokołowska. Zaczynając od miejsca przed wejściem do kina artysta wyznaczył na terenie miejscowości kilka punktów. W każdym z nich odbył się swoisty rytuał odnoszący do postaci niedawno zmarłego ojca artysty. W każdym punkcie artysta zawieszał fotograficzny portret ojca i symboliczną kromkę chleba oraz opowiadał jakąś historię rodzinną. W każdym punkcie też dokonywał symbolicznej uczty polegającej na wypiciu kieliszka wódki i zjedzeniu domowych produktów (śledzi i marynowanych grzybków), które niegdyś przyrządzał ojciec artysty.

Wieczorem odbyło się spotkanie autorskie z Józefem Robakowskim. Artysta pokazał zestaw swoich filmów z różnych okresów twórczości. Kluczem wyboru był związek akcji z medium filmowym. Po pokazie miała miejsce dyskusja.

Dzień drugi 12.08.

Mateusz Pęk zaprezentował performance Powtarzalne figury autentyczne wybory. Artysta połączył w akcji warstwę audio, w skład której wchodziły teksty z reklam i wypowiedzi autora, z filmem nagranym w Sokołowsku, przedstawiającym różne przedmioty i miejsca. Celem artysty była konfabulacja tekstu wobec obrazu. Pęk w sposób krytyczny odniósł się do otaczającej nas komercyjnej, konsumpcyjnej rzeczywistości. Jego zdaniem dziś artyści są w niej zanurzeni, rzadko traktują ją z dystansem i ironią.

Dariusz Fodczuk wykonał performance, którego założeniem był aktywny udział publiczności. W efekcie końcowym widzowie leżeli zrelaksowani na materacach w ciemnej sali kina i kontemplowali "gwiaździste niebo", które artysta "wyczarowywał" na wyświetlaczu i-phona

Performance Dominika Jałowińskiego składał się z dwóch elementów - dwóch projekcji wyświetlanych na dwóch ekranach. Pierwszy stanowił film, w którym artysta stał w kolejce i wyciągał z torby złote jaja, obierał je ze złotej skorupki i zjadał. Film dokładnie nie wyjaśniał na co czekają ludzie. Druga projekcja to transmisja z wykonywanej równocześnie z projekcją filmu akcji. Na ekranie widzieliśmy pokryte złotymi płatkami ręce artysty, który zamalowywał na kartach do gry ze zdjęciami pornograficznymi miejsca intymne.

Izolda Pietrusiak przeprowadziła akcję schowana w orkiestronie pod sceną. Miejsce działania artystki wyznaczała projekcja na umieszczony na podłodze ekran wykonany z puszystego materiału. Artystka chodziła po projekcji i jednocześnie pruła skarpetki zrobione z włóczki, które miała założone na nogach. Sensem performance było wczuwanie się w zmysłowy charakter materiałów wykorzystanych w performance.

Małgorzata Rybka wykonała rysunek swoim ciałem. Artystka ubrana była w obcisły czarnym kostium pokryty (jak się później okazało) węglem rysunkowym Położyła się na dużym arkuszu papieru, na którym kilkoma ruchami "narysowała" ślad swojej postaci.

Performance Ryszarda Piegzy Obcy nadchodzi był stanowił odniesienie do projekcji video wybranej przez artystę. Na początku performer chodził wokół sceny projektując pod swoje nogi obraz z małego rzutnika. Potem włączona została projekcja filmu, który przedstawiał tłum wolno zmierzający w jakimś kierunku. Projekcja wyświetlana była w spowolnionym tempie i towarzyszył jej psychodeliczny dźwięk. Następnie artysta wziął swój stały rekwizyt performerski czyli koła (ok. 50 cm średnicy). Wszedł z nimi w projekcję, przez co koła stały się ekranami. Artysta operował nimi tak, że wybierał, przybliżał nimi pewne fragmenty - postacie, twarze z projektowanego obrazu. Po wyłączeniu projekcji jeszcze przez chwilę artysta działał z kołami - toczył je, turlał itp. przez co wydawały rytmiczny dźwięk.

Ryszard Ługowski wykonał koncert pt Dach świata - misy tybetańskie, gongi chińskie. Koncert odbył się na tle obrazu szczytów Himalajów.

Ostatni performance wykonał Jerzy Kosałka, który na tle wystawy Jana Świdzińskiego Puste Gesty wykonał swój pełny gest. Performance był rodzajem żartu, zawierał element przewrotności i dowcipu, charakterystyczny dla działań Kosałki.

Po przerwie na obiad udaliśmy się na otwarcie wystawy Zygmunta Rytki i Krzysztofa Wojciechowskiego When I am Sixty Four. Z okazji 64 urodzin Zygmunt Rytka przygotował zestaw fotokopii zgromadzonych w ciągu życia dowodów osobistych, paszportów i legitymacji.

Tego wieczoru miała miejsce również prezentacja mojej instalacji. Instalacja powstała na ścianie dawnej kostnicy, wybudowanej obok Sanatorium dla chorych na gruźlicę. W instalacji wykorzystałam nazwy gruźlicy i jej odmian, funkcjonujące w różnych językach. Brzmią tajemniczo, niektóre mają charakter metaforyczny. Patrząc na niski, schowany wśród drzew budynek, z dachem porośniętym mchem, pomyślałam, że gruźlica, przez swą nieuleczalność była na swój sposób chorobą romantyczną. Często umierają na nią młodzi, piękni bohaterowie XIX-wiecznych powieści. Stąd wziął się pomysł na umieszczenie na budynku tajemniczych napisów. Ich kolor koresponduje z zielonkawym nalotem, który wytrącił się na cegle. Pracę dopełnia cytat z powieści Gerharta Hauptmanna Wanda w pierwszej wersji zatytułowanej Demon. Hauptmann prawdopodobnie napisał tą powieść w Sokołowsku. Cytat z książki brzmi "Zamordowała mnie na sto sposobów, bym nie dawał najmniejszego nawet śladu życia". Dotyczy on młodej "upadłej" kobiety - anioła i demona w jednym. W kontekście miejsca jednak, napis wyrwany z kontekstu książki generuje nowe znaczenia.

Wieczorem miał miejsce pokaz filmów Witosława Czerwonki. Pokaz zaczął się od prezentacji nowej realizacji artysty wykonanej specjalnie do Sokołowska, która łączyła w sobie elementy instalacji In situ oraz kina rozszerzonego. Praca nosiła tytuł Video Machine. Owa maszyna była bardzo prosta. Składała się z kamery zamocowanej na stałe, pokazującej fragment głównej ulicy Sokołowska. Zgromadzona w sali kina publiczność oglądała ten sam obraz. Pozostałe dwa elementy maszyny to archiwalna fotografia przedstawiająca (jak się okazało na końcu) ujęcia portretowe rozmawiających ze sobą Jana Świdzińskiego i Zygmunta Rytki oraz lustro.

Kiedy artysta uruchomił swoją maszynę, obraz, który zobaczyła publiczność w kinie z początku wydawał się abstrakcyjny. W miarę upływu czasu okazało się, że instalacja polega na wprawieniu w ruch wahadłowy przed obiektywem kamery, odpowiednio najpierw lustra potem zdjęcia. Każdy z elementów wahał się w różnym tempie i różnych okresach. Publiczność zgromadzona w kinie zobaczyła film, który wydawał się montażem naprzemiennych scen pojawiających się w zmiennych interwalach czasowych, wynikających ze zmiennej amplitudy wahań tych elementów. W efekcie widzieliśmy obraz ulicy z pokazującymi się 'wmontowanymi' obrazami. Początkowo, pierwotny obraz ulicy Sokołowska pokazywał się w najdłuższym ujęciu. Z czasem jednak obiektyw kamery i zdjęcie pokazywały się coraz dłużej na ekranie, a zdjęcie stawało się coraz bardziej czytelne. Ostatni obraz jaki zobaczyła publiczność na ekranie to obiektyw kamery.

Witold Czerwonka przedstawił również wykonaną przez siebie dokumentację jednej z ważniejszych imprez otwierających nowe perspektywy w sztuce polskiej po upadku komunizmu w 1989 roku. Był to festiwal performance Real time story telleing, który odbył się w Sopocie w 1991 roku, kuratorowany przez Jana Świdzińskiego.

Dzień trzeci 13.07.

Trzeci dzień festiwalu do obiadu wypełnił panel dyskusyjny poświęcony praktyce artystycznej oraz teorii kontekstualnej Jana Świdzińskiego. W sympozjum udział wzięli naukowcy reprezentujący różne ośrodki akademickie - historycy sztuki, filozofowie, estetycy oraz krytycy sztuki, a także artyści uczestniczący w festiwalu: Anna Markowska, Łukasz Guzek, Kazimierz Piotrowski, Bogusław Jasiński, Adam Sobota, Andrzej Saj, Grzegorz Borkowski, Jolanta Ciesielska. Wypowiedzi panelistów drukowane będą w piśmie Sztuka i Dokumentacja.

Po panelu dyskusyjnym miała miejsce prezentacja Wojciecha Ciesielskiego - kuratora wystaw Muzeum Narodowym w Szczecinie, która poruszała problem dokumentowania wystaw muzealnych sztuki współczesnej.

Następnie Andrzej Dudek Durer zaprezentował dokumentację swoich prac.

Wieczorną część festiwalu rozpoczęły dwa performance Andrzeja Dudka Durera oraz Izabeli Chamczyk.

Performance Andrzeja Dudka Durera mają charakter medytacyjny. Akcja odbywała się na tle obrazu rzutowanego na podłogę. Elementem tego obrazu był płomień. Artysta chodził wokół projektowanego płonienia. Istotnym elementem performance była muzyka. W finalnym geście artysta wziął do ręki arkusz białego papieru, który stał się ekranem, na którym rzutowany był płomień. Następnie złożył na tym arkuszu sygnaturę i trzymając arkusz przed sobą w dłoniach podpalił go rzeczywistym płomieniem.

Izabela Chamczyk zgromadziła publiczność na środku sali kinowej. Następnie na publiczność wyprojektowany został obraz fal uderzających o brzeg. Po chwili pojawiła się artystka ubrana w białą, długą suknię i weszła pomiędzy publiczność. Publiczność rozsunęła się do granic projekcji, zostawiając miejsce artystce. Artystka położyła się na podłodze i zaczęła turlać się od krawędzi do krawędzi ekranu, zatrzymując się na stopach ludzi zgromadzonych wokół projekcji. Performance trwał dość długo. Publiczność widząc krańcowy wysiłek performerki zaczęła krok po kroku zawężać jej pole działania, aż artystka straciła możliwość ruchu i wtedy skończyła performance. Ciekawym elementem tego performance była niezakładana przez artystkę interakcja z doświadczoną publicznością, która zareagowała intuicyjnie. Znaczną część stanowili artyści performance i ludzie związani ze sztuką.

Na koniec miała miejsce seria dokumentacji filmowych, na którą składał się wspomniany już film Piotra Weycherta z udziałem Jana Świdzińskiego oraz Josepha Kosutha. Oprócz tego Bogusław Jasiński pokazał filmy na temat swojego projektu Zapoetyzowanie. Zobaczyliśmy również pokaz przygotowany przez Centrum Sztuki WRO, dotyczący akcji z użyciem technologii projekcyjnych.

Dzień czwarty 14.08.

W ostatni dzień miała miejsce druga część prezentacji filmów z archiwum WRO oraz pokaz filmów Krzysztofa Zarębskiego przygotowany przez Kazimierza Piotrowskiego.

Spotkanie artystów w Sokołowsku należy zaliczyć do udanych. Program był bardzo intensywny, lecz poprzez swoje zróżnicowanie (performance, projekcje, dyskusje, wystawy) udało się uniknąć zmęczenia publiczności i rutyny. Wydarzenie miało wysoki poziom artystyczny i merytoryczny. Jedyny zarzut, jaki można postawić, wynikający po części z ewolucji koncepcji festiwalu, to fakt, że przeważali artyści starszego pokolenia. W festiwalu brało udział tylko kilku młodych twórców, w tym część z nich to studenci obecnych na festiwalu artystów. Jednak festiwal w Sokołowsku, według deklaracji organizatorów - Fundacji In Situ to dopiero otwarty, a nie zamknięty rozdział w historii polskiej sztuki. Będą kolejne edycje Kontekstów, w przyszłym roku z udziałem artystów z zagranicy.

    Sztuka i Dokumentacja

<<< BACK / WSTECZ